poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Rzecz o bułkach

Wracam dziś do domu ze świeżymi produktami na śniadanko. Rozpakowuję, w powietrzu już unosi się zapach ciepłych bułeczek i szczypiorku, ostatni raz rzucam okiem na paragon i... niech to szlag! Zamiast pięciu bułeczek po 0,25 gość nabił mi pięć bułeczek po 2,50 - coś tak mi się zdawało, że rachunek nieco za duży. Ubieram się, biorę paragon i lecę do sklepu nieco poirytowany, bo jak wrócę, to bułeczki już nie będą ciepłe. Wchodzę, pokazuję paragon i grzecznie mówię, że źle mi pan sprzedał bułki. Sprzedawca wziął dowód zakupu, obejrzał, pokiwał głową, uśmiechnął się i odpowiedział: "To nie ja panu źle sprzedałem, tylko pan źle te bułeczki kupił. Przykro mi." Absurd prawda? Otóż nie...


Premier mojego kraju mówi, że jeżeli Polacy boją się o demokrację, to mają na myśli opozycję. A to ci heca. W państwie, w którym jedna partia ma mandat do sprawowania władzy, nie musi się z nikim układać, z nikim liczyć, z nikim targów dobijać - teoretycznie najważniejsza osoba tegoż państwa uważa, że istocie ustroju zagrażają ci, którzy według krewnych i znajomych pani premier łażą w pięciu po ulicach i nikt ich nie słucha? Pani premier kochana, a czego ci ankietowani bojący się opozycji tak naprawdę się lękają? Obcej interwencji? Na dumną Polskę, która już przed nikim nie klęka? Czy fali internetowego hejtu? Ja tam mam wrażenie nieco odwrotne (pani premier wybaczy język, ale chciałbym być na bieżąco z obowiązującą nomenklaturą) - że coraz więcej tych lewackich zaprzańców, co to mają sprzedać Polskę za nowego iPhona, zwyczajnie zaczyna się bać, że ci od dumnej Polski im wpierdolą bez dania racji na ulicy.

Zaraz niedługo jakoś po pani premier wychodzi przed kamery starszy, siwawy pan, który walczył o wolność i demokrację, więc nikt go demokracji uczył nie będzie, bo on dobrze wie, co sobie wywalczył i mówi, że przecież nic się nie stało, bo on tylko wyszedł na chwilę po popcorn i koleżanka elegancko się zachowała, bo akurat miała wolną rękę, którą mogła natenczas chwilowo zawalczyć o przyzwoitość i moralność w Sejmie. W zasadzie to czemu nie? Wyznaczcie sobie do cholery dyżurnych na posiedzenia, zostawcie instrukcje i jedźcie/lećcie (a czasem nawet oba transporty naraz) sobie na Malediwy załatwiać kluczowe dla Polski sprawy (na Malediwach na pewno się jakieś znajdą). W takim układzie to nawet w co większych klubach niektórzy nie będą musieli się ani razu w czasie kadencji na sali pojawić. A ile czasu na walkę o dumną Polskę (lub majątku do przehandlowania - niech każda opcja ma coś dla siebie w tym tekście, a co!)? Ile świata do zobaczenia?

Jeszcze zaś trochę wcześniej znany lider znanej partii opozycyjnej, który zasłynął tym, że jego wizerunek jest bardziej promowany niż Kraina Lodu, napisał list w sprawie Trybunału Konstytucyjnego do znanego prezesa, który niczym nie rządzi, państwa podejrzenia są całkowicie bezpodstawne, pan prezes przyszedł w tym płaszczu i w nim wychodzi. W radio pani posłanka od znanego lidera mówi, że przewodniczący daje prezesowi czas do wtorku na ustosunkowanie się do epistolografii wyżej wymienionego. Na pytanie dziennikarki co się wydarzy we wtorek, jeżeli prezes się nie odniesie (no słuszne pytanie, bo nie wiadomo, czy się lider wysadzi pod Sejmem, czy zacznie sprzedawać akcje KGHM-u i zatrzęsie polskim sektorem miedziowym), posłanka w zasadzie tajemniczo tłumaczy, że ohoho - lepiej żeby do wtorku prezes odpowiedział. Panie prezesie. Ja nie jestem takim twardym politykiem. Ja daje czas panu nawet i do przyszłego piątku. Jak się pan nie odniesie, to zacznę sobie po kolei wyłączać pakiety kablówki i umrę z niedoinformowania.

Drodzy, kochani (choćby tylko przez rodziny) premierzy, liderzy, prezesi, posłowie, posłanki i wszyscy święci. Ja wiem, że polityka to taka gra, w której nie bierze się jeńców, a dobro obywateli jest jednakowoż poza podium celów tej gry. Ja to rozumiem. Już dawno temu zrozumiałem, że chcecie mojego dobra, o ile ja jakieś dobro posiadam. Błagam was tylko o jedno. Nie róbcie z nas idiotów. Zajmijcie wy się jakimś prawem o ochronie jednorożców albo uchwałą o wyższości sosny nad jałowcem. Pokażcie, że jesteście nieszkodliwi i nie wpieprzajcie się nam w próbę przetrwania w naszej jedynej w swoim rodzaju ojczyźnie. My wam damy te pieniądze i będziemy was wybierać co cztery lata po kolei, a wy sobie puszczajcie w Sejmie kolorowe bańki, śpiewajcie wesołe piosenki, Kierdziołka sobie zaproście. Nie bawcie się tylko do cholery zapałkami, bo to zabawki dla dorosłych.

0 komentarze:

Prześlij komentarz